Jak zostać atrakcją turystyczną
W dzisiejszych szalonych czasach, gdzie wszyscy biegną za kasą co chwilę słyszymy o szukaniu nowych trendów, nowych niszach i innych na siłę wymyślanych tworach marketingowych. Sam niedawno stałem się częścią tego nurtu. Z pozoru przypadkowo, ale czy na pewno?

Rajdy są moją pasją prawie od zawsze. Miałem może 12 lat, gdy siedziałem w Żuku z miejscowej Spółdzielni Krawieckiej i solidną ekipą kolegów mojego ojca jechałem do Żdanowa. Na Rajd Polski! Starsi panowie delektowali się napojami chłodzącymi, a ja z wypiekami na twarzy podziwiałem mistrzów kierownicy. Rok potem dotarłem tam już sam na pożyczonym od dziadka motorowerze marki Romet, bez karty motorowerowej i grosza w kieszeni. Droogmans, Liatti, Snijers, Weber i Bublewicz. Oni wtedy rządzili . Tak stałem się kibicem. Rok 2000, pierwszy komputer z Internetem. Czat rajdowy hogi, na którym spotyka się świetna ekipa ludzi, którzy kochają rajdy miłością prawdziwą. Rok później powstaje Klub Kibica Rajdowego – wirtualny twór jednoczący ludzi oddanych naszemu ukochanemu sportowi. Zaczynamy pisać o II lidze, o kjsach, o bezpieczeństwie i organizacji rajdów – jako pierwsi w kraju. Zostałem dziennikarzem - pobyt na rajdzie w dużej mierze stał się pracą. Rok 2005 to pierwsze starty w kajtkach, a 2008 to debiut w prawdziwych rajdach. Stałem się licencjonowanym zawodnikiem. 20 listopada 2010 – godzina 8:53. Ruszamy ze startu pierwszego odcinka specjalnego tegorocznego Rajdu Barbórki Cieszyńskiej. Początek oesu trochę zabłocony, opona jeszcze zimna, jedziemy trochę spokojniej. Od drugiego kilometra zaczynamy troszkę agresywniej. Mijamy miejsce, gdzie 2 lata temu leżeliśmy 15 minut w polu. Krótkie spadanie z podbiciami, hamowanie, prawy 6, na zewnętrznej zepsute Clio Radka Pogana. Teraz bardzo szybka partia pod górę. Gaz w podłodze, co chwilę kolejny bieg. Wchodzimy na podbicia. Tył przestawia o metr w lewo, zakładam kontrę, odwracam głowę w lewo i widzę słup. Straciłem przytomność, w głowie przewija się jakiś film, a mnie ogarnia dziwny ogromny spokój. Ktoś mnie wyciąga, klatka, plecy i biodro bolą niemiłosiernie. W głowie mam zapis dźwięków, ale obrazów brak, jest tam tylko kilka zatrzymanych kadrów. Dopiero gdy trafiłem na salę, na której leżę do dziś zacząłem widzieć i pamiętać obrazy. Za chwilę jest przy mnie cała nasza ekipa. W niedzielę znajomi, zawodnicy, rodzina - odwiedziła mnie rzesza ludzi. Dyskusje w internecie, pełna skrzynka pocztowa, smsy. Wszyscy dopytują się o mój stan. Zostałem nową atrakcją turystyczną w Cieszynie. Codziennie jestem zwiedzany, niedługo może wprowadzę płatny wstęp i jakieś atrakcje dla odwiedzających? Możliwości jest wiele: dreny, wyciągi, cewniki, baseny, kaczki – codziennie coś tu testuję. Może rzeczywiście byłby z tego biznes?

Tak naprawdę chcę do domu, do Agi, kotów, do pracy w firmie. Wszystko wskazuje, że jeszcze kilka tygodni i wrócę, choć czeka mnie także długa rehabilitacja. Ale i tak jestem wdzięczny, ogromnie wdzięczny: Ireco – za klatkę, Sabeltowi – za fotele, pasy i kaski, Bartkowi i Maćkowi za montaż foteli. Owszem nie było to tanie, ale ocaliło moje życie, a te 9 złamanych żeber, złamana wielokrotnie miednica czy przebite płuco kiedyś się zagoją. Przy okazji na kilka tygodni stałem się atrakcją turystyczną – gdyby stało się inaczej, to tylko raz na rok ktoś zapaliłby świeczkę.

Jeśli chcesz mieć szansę zostania atrakcją turystyczną - nie oszczędzaj na bezpieczeństwie. Na całej reszcie możesz.

PS. Podziękować chciałbym również: wszystkim lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom, technikom, salowym i innym osobom ze Szpitala Śląskiego w Cieszynie, którzy przez długie tygodnie dbali o mnie. Dziękuję również wszystkim bliższym i dalszym znajomym za wszelką pomoc, odwiedziny, a czasem po prostu dobre słowo – ciężko wyrazić, jak wiele to dla mnie znaczyło. Specjalne podziękowania należą się kibicowi – lekarzowi, który wyciągnął mnie z wraku i był ze mną aż do przyjazdu karetki – człowieku – jestem twoim dozgonnym dłużnikiem!

 

Felieton ukazał się w 112 numerze Magazynu Rajdowego WRC ze stycznia 2011 roku.

 
© Copyright 2010 Stolarek - koszule na miarę | All Rights Reserved - Polityka prywatności